Spojrzałem w dół, na Sirfalasa, a po chwili się z nim zrównałem, gdy tak spływałem łagodnie na ziemię.
- Giovanna sprowadziła Amaltara. - zagadałem do Sirfalasa chrapliwie.
Znów otworzyłem jedno oko i obdarzyłem Khellendrosa spojrzeniem, które tym razem wyrażało ciekawość. Usłyszałem przeciągłe wycie, a po chwili z lasu po drugiej stronie rzeki wyleciała czarno-biała błyskawica, cudem omijając Lee. Stworzenie wychamowało obok mnie tak gwałtownie, że aż je zarzuciło. Z usłanej kwiatami ziemi podniosło się coś, co już nieco bardziej przypominało czarno-białą waderę z oczami na odwrót. Giovanna odrzuciła grzywkę spadającą jej do oczu i wyszczerzyła się w uśmiechu do mnie i Khell'a.
- Hej, Gio. - odwzajemniłem uśmiech i podałem jej lewą rękę. Wyciągnęła swoją prawą łapę, przewracając oczami o białych źrenicach. Rozejrzała się, pomachała Khell'owi i zobaczyła Lee, której kiwnęła głową, odgarniając czarno-białą grzywkę łapą.