Otworzyłem jedno oko, patrząc na Khell'a. Wstałem, utworzyłem sobie przejście w ochronnej tarczy i przeniosłem się na kamienie wystające z wody w rzece. Usiadłem po turecku na jednym z większych głazów i zmierzyłem wzrokiem Khellendrosa, Gio i Elsę.
- Nie chcę mieć z tym nic wspólnego. - powiedziałem nie swoim głosem, przedrzeźniając lidera naszej grupy, lorda Amaltara von Darkston-Somerset, który nigdy nie chciał uczestniczyć w tych wszystkich ekscesach, których niezliczone ilości wymyślaliśmy i wcielaliśmy w życie.
Powstrzymałem się od śmiechu i spojrzałem na Sirfalasa kwaśno, jednocześnie podnosząc kąciki ust, co zepsuło efekt. Zlikwidowałem barierę, rozłożyłem skrzydła i wyleciałem. Giovanna zaniechała pościgu i wylądowała na ziemi z Elsą na grzbiecie.